Mam zaszczyt zaprezentować pierwszy wpis z cyklu „WASZE HISTORIE”. Dziękuję Oli, że podzieliła się ze mną, a także z Wami swoją opowieścią.
Historia Oli
„Jestem Ola i za 2 miesiące będę mieć 17 lat. Chciałabym opowiedzieć ci swoja historię. Potrzebuję tego. Byłam bardzo nieśmiałym i skrytym dzieckiem. Miałam problemy z wyrażaniem swoich emocji. Tłumiłam je w sobie, nie przeżywałam ich.
Gdy miałam 12 lat zakochałam się w pewnym chłopaku. Bardzo intensywnie. On nigdy się mna nie interesował. Zawsze miałam niskie poczucie własnej wartości a ta sytuacja zaczęla mnie przerastać. Pomyślałam, że muszę coś w sobie zmienić. Zaczęłam ładniej się ubierać, delikatnie malować. Ale to nie wszystko. Czułam się gruba i brzydka. Nie raz z tego powodu płakałam. Najpierw chciałam ćwiczyć, zdrowo się odżywiać, lecz to podąrzyło w złą stronę. Schudłam 7kg (z wagi 42kg do 35kg prz wzroscie 1m60). Chudnięcie mnie dowartościowywało. Złudnie czułam się lepiej, ale nigdy nie zapomnę tych nieprzespanych nocy, kłócia w klatce piersiowej, szybkiego męczenia się, strachu przed jedzeniem i bólu po nim, ciągłego oszukiwania, wmawiania sobie „Wcale nie jestem głodna”. Moi rodzice zorientowali się , że jestem chora. Chodzenie od psychologa do psychologa; lekarze. A ja po prostu chciałam umrzeć, zniknąć. Oni mi na to nie pozwolili. Zawieżli mnie do szpitala psychiatrycznego. Ogromnie tam cierpiałam Wiele zobaczyłam i doświadczyłam. Wyszłam po 3 miesiącach z waga wyższą o 5 kg. Teraz trudno mi żyć ze świadomością , że byłam w psychiatryku. Mam pewnego radzaju traumę.
Pomału zaczęłam z tego wychodzić. Wiedziałam, że muszę jeść stabilnie. Miałam wzloty i upadki. Po ukończeniu 14 lat jedzenie przestało dawać mi wyrzuty sumienia. Polubiłam je. Było dobrym lekarstwem na smutek, czasem nagrodą, ale też karą. Uzależniłam się od czekolady. Starałam sie jednak nie przejadać. Nie zawsze sie udawało. Pewnego dnia znów zobaczyłam mój obiekt westchnień. Chciałam stać sie dla niego ważna. Wszystko wróciło i było jeszcze mocniejsze. Grał w siatkówkę. Chodziłam z koleżankami na jego mecze. Był dla mnie miły. Tylko tyle. Moje zaburzenia odżywiania a tak naprawdę zaburzenia psychiczne pogłębiały się. Lęki, niepokój, złe myśli, samotność, brak poczucia bezpieczeństwa= chaotyczne jedzenie. Potrafiłam długo nic nie jeść a pózniej napchać się wszystkim po kolei. Koleżanki mówiły, że ja nic nie jem a wcale nie jestem taka chuda.
Zapamietałam. Rok temu dowiedzaiłam się, że ten chłopak (Filip) wybrał inną dziewczynę. Wysoką, szczupłą, brunetkę o błękitnych oczach. Wtedy mój świat się zawalił. Byłam mu obojetna. Okropnie ciężko było mi żyć z tą świadomością. Udało mi się dobrze zdać egzaminy do liceum, choć wszyscy we mnie wątpili. Modlitwa mnie wyciszała, dawała ukojenie i nadzieję. Dostałam sie do wymarzonego liceum. W wakacje wyjechałam z przyjaciółkami na obóż do Włoch. Było pięknie, tak fajnie. Tam jadłam częściej a mniej. Po powrocie trochę schudłam.
W nowej szkole poznałam taką prawdziwą przyjaciółkę z podobnymi problemami. Filip nadal ma dziewczynę, ja nikogo nie pokochałam odkąd go spotkałam. Powtarzam sobie, że nie jestem gorsza od tej jego dziewczyny. Teraz jem raz dziennie. Zdarza sie też nocne jedzenie, kiedy zjem za mało w ciągu dnia. Staram sie wybierać zdrowe produkty. Po nich lepiej się czuję. Jednak rzucenie słodyczy jest dla mnie za trudne. To „dziwne jedzenie” weszło mi w nawyk, przyzwyczaiłam swój organizm do niego. Ważę 42-43kg przy wzroście 1m62. Miesiączkuję, mam prawidłowe wyniki badań. Uczę się, tańczę, piszę pamietnik. Rodzina dużo mi pomaga.
Szczególnie tata, który daje mi wiele ciepła i zainteresowania. Ostatnio znów upadłam i miałam silne myśli samobójcze, ale pomyślałam sobie, że mam jeszcze zadanie do wykonania podczas tej ziemskiej wędrówkiMrugnięcie. nigdy sie nie poddam. Ukształtowałam sobie charakter. Wiem czegp chcę. Mam swoje cele i marzenia. Czuję, że jeszcze będę szczęśliwa. Choć często jest mi bardzo trudno.”
Aleksandra